Grecja - Kalymnos (jesień 2016)
Właśnie doliczyłam się, że miniony wyjazd był moją siódmą wizytą na Kalymnos. I jak tu nie wierzyć, że siedem to szczęśliwa cyfra? Co prawda jakiejś spektakularnej cyfry nie było (choć życiówka OS poszła o plusa do góry), ale przyjemność ze wspinania - przez bite dwa tygodnie - niegasnąca!
Jeśli do tego dodać przemiłe towarzystwo (dzięki dziewczyny!), pyszną grecką sałatkę, kawusię i baklawę, babuszkę przynoszącą ciastki i odwiedziny tajemniczego Zdzisława - było naprawdę cudownie!